Żonę Orfeusza ukąsiły jadowite węże i zmarła. Zrozpaczony Orfeusz wyruszył na poszukiwania swojej żony, aż do krainy umarłych, aby zabrać Eurydykę z powrotem do świata żywych. Orfeuszowi nie udało się, ponieważ nie spełnił warunku – nie mógł spoglądać na Eurydykę całą drogę na ziemię. Ja bym się tak nie cieszył i dał sobie na luz z tym czekaniem na kolejny sezon serialu.Post wyżej nic nie wyjaśnia a nawet śmieszy. W 2013 roku Miller wyznał że jest gejem a nie ogłosił,że nie chce grać dalej w serialu.I było to już po 4 sezonie,który miał swój koniec w 2009 roku. a nie przed 3 czy 4 sezonem jak pisze autor powyższego posta.W 2017 powstała 5 seria a pierwsze Zapraszam na discord - https://discord.gg/EUdy5TWCHgLooknij na ttv - https://www.twitch.tv/davidstream21#wiedźmin #twitch #livestream Vay Nhanh Fast Money. WPŁATA NA KONTO: AKTUALNY NUMER KONTA OTRZYMASZ AUTOMATYCZNIE W MAILU ZWROTNYM PO KLIKNIĘCIU KUP TERAZ TYTUŁ: SKAZAŁEŚ JĄ NA ŚMIERĆ. AUTOR: WŁADYSŁAW KRUPIŃSKI. WYDAWCA: KAW. ROK WYDANIA: BRAK INFORMACJI. ILOŚĆ STRON: 144. WAGA: 90 gram. STAN OGÓLNY W SKALI OD 1 DO 10: = 6 = INFORMACJE DODATKOWE: KSIĄŻKA W STANIE DOBRYM. WYTARCIA, ZAGNIECENIA I SKLEJONE NADERWANIE OKŁADKI. POŻÓŁKNIĘCIE KARTEK. Dlaczego warto kupować u Nas: Przedmioty zgodne z opisem w 99,99% Dobry kontakt ze sprzedającym. Uprzejma obsługa, nie zostawiamy pytań bez odpowiedzi. Szybka realizacja zamówienia, wysyłka po zaksięgowaniu wpłaty najpóźniej do 24 H w dni robocze. Solidnie zapakowane przedmioty do transportu. Wysyłamy tylko przesyłkami rejestrowanymi. O nadaniu każdej przesyłki informujemy mailowo. Atrakcyjne koszty wysyłki, zawsze w sposób wybrany przez kupującego oraz zgodny z cennikiem aukcji. Standard Allegro gwarancją udanych zakupów. CHCESZ UZYSKAĆ ZNIŻKĘ - SPRAWDŹ MOŻLIWE RABATY NA STRONIE KUPUJĄCY NA TEJ AUKCJIUDZIELA SPRZEDAJĄCEMU PEŁNOMOCNICTWO NAJEDNORAZOWEZAWARCIE UMOWY ZPOCZTĄ POLSKĄNA NADANIE PRZESYŁKIW IMIENIU KUPUJĄCEGO. PEŁEN AKTUALNYREGULAMIN AUKCJIZNAJDZIESZ NA STRONIE Towar zakupiony na wielu aukcjach wysyłamy w jednej przesyłce. Cena przesyłki zbiorczej w/g ustawień cennika dostawy,w parametrach aukcji lub w cennikukrajowych przesyłek zbiorczychdostępny na stronie: W razie jakichkolwiek pytańbądź problemów z ustaleniem cenyprzesyłki zbiorczej prosimy w tej sprawieo kontakt mailowy: tomix4321@ Ludzi online: 2893, w tym 57 zalogowanych użytkowników i 2836 gości. Użytkowników: 320083, obrazków: 503657, w tym dodanych dziś: 12, wczoraj: 35 przedwczoraj: 45, czekających na rozpatrzenie: 0 Kopiowanie wskazane za podaniem źródła. Zgodnie ze swoją misją, Redakcja dokłada wszelkich starań, aby dostarczać rzetelne treści medyczne poparte najnowszą wiedzą naukową. Dodatkowe oznaczenie "Sprawdzona treść" wskazuje, że dany artykuł został zweryfikowany przez lekarza lub bezpośrednio przez niego napisany. Taka dwustopniowa weryfikacja: dziennikarz medyczny i lekarz pozwala nam na dostarczanie treści najwyższej jakości oraz zgodnych z aktualną wiedzą medyczną. Nasze zaangażowanie w tym zakresie zostało docenione przez Stowarzyszenie Dziennikarze dla Zdrowia, które nadało Redakcji honorowy tytuł Wielkiego Edukatora. Sprawdzona treść data publikacji: 08:27 ten tekst przeczytasz w 10 minut Chcielibyśmy, żeby odejście do natury następowało w sposób godny, z ludzkiego punktu widzenia. Nic z tego. "Ciekawostką z pogranicza horroru jest to, co rozkład gnilny może zrobić ze zwłokami ciężarnej kobiety" – przekonuje doktor Jerzy Kawecki z Zakładu Medycyny Sądowej UM we Wrocławiu. Nie dziwi się więc, że jeszcze w XIX wieku ludzie mówili o śmierci przedwczesnej i obudzonych zmarłych. Okazuje się, że strach wciąż się tli. Bywa, że i dziś ludzie proszą, by pogrzebać ich z telefonem w ręku. Tak na wszelki wypadek. Enmaler / Shutterstock Potrzebujesz porady? Umów e-wizytę 459 lekarzy teraz online Pierwszy umiera nasz mózg, który jest najbardziej wrażliwy na niedotlenienie. Później, w przeciągu kilkunastu godzin – reszta ciała Po ustaniu pracy serca, jako pierwsza umiera ta część mózgu, która decyduje o naszym człowieczeństwie - tzn. o wyższych funkcjach psychicznych: uczuciach, samoświadomości, kontakcie z otoczeniem Dr Kawecki: pośpiech w minionych wiekach mógł się przyczynić do tego, że mogło dochodzić do przedwczesnego uznania niektórych chorych za zmarłych Obecnie jesteśmy już pewni sposobów stwierdzenia zgonu i jeśli nie zostanie popełniony jakiś kardynalny błąd, nie ma możliwości pochować kogoś za życia Więcej ciekawych historii znajdziesz na stronie głównej Dorota Ziemkowska: Boi się Pan śmierci przedwczesnej? Dr Jerzy Kawecki z Zakładu Medycyny Sądowej wrocławskiego Uniwersytetu Medycznego: Nie. Dlaczego? Ze względu na to, czym się zajmuję. Pracuję na pograniczu życia i śmierci, więc przyzwyczaiłem się do tego, że przeniknięcie jednej formy w drugą nie jest do końca oczywiste. Nasze ciało nie umiera całe w tym samym momencie. Umiera na raty. Najpierw nasz mózg, w przeciągu około pięciu, sześciu minut, jako narząd, który jest najbardziej wrażliwy na niedotlenienie. Dopiero później, w przeciągu kilkunastu godzin – reszta ciała, stopniowo. Ten okres między śmiercią mózgu a pojawieniem się objawów śmierci biologicznej, nazywamy okresem międzyśmiertnym. Bardzo ważnym, bo podczas niego można na zwłokach wywołać szereg reakcji, które są dowodem na to, że ono samo żyje, chociaż człowiek, jako jednostka, bez żadnej wątpliwości należy już do grona zmarłych. Nie da się go już przywrócić do życia. Dlaczego? Bo to mózg decyduje o naszym człowieczeństwie, kontakcie z otaczającym światem, umiejętnościach, cechach intelektualnych, życiu uczuciowym... A i on sam nie umiera od razu. Niedotlenienie przebiega w dwóch etapach, jak więc widać, śmierć nie jest taka prosta. Po ustaniu pracy serca, jako pierwsza umiera ta część mózgu, która decyduje o naszym człowieczeństwie. To znaczy? O wyższych funkcjach psychicznych – uczuciach, samoświadomości, kontakcie z otoczeniem, umiejętnościach uczenia się... Ten etap nazywamy śmiercią obywatelską lub odkorowaniem. W krótkim czasie umiera reszta mózgu, co odpowiada pojęciu śmierci osobniczej. Jest to zjawisko nieodwracalne, tożsame ze śmiercią organizmu człowieka jako całości. W 2021 r. zmarło w Polsce ponad pół miliona osób. Najtragiczniejszy rok od czasów II wojny światowej Zgonu człowieka, ale nie ciała, dzięki czemu osoby, u których stwierdzono śmierć mózgu, mogą spełnić bardzo szlachetną misję, stając się dawcami narządów. A to, że nadal do takich przeszczepów nie dochodzi tak często, jak byśmy sobie tego życzyli, wynika przede wszystkim z braku wystarczającej świadomości i uprzedzeń w tym zakresie w społeczeństwie. Zastanawiam się, czy również nie ze strachu. Wiele osób boi się błędu przy orzekaniu o śmierci. A w konsekwencji na przykład również – obudzenia się w trumnie. Brytyjska organizacja charytatywna Age Concern swego czasu przeprowadziła badania na blisko 100 tys. osób, z których wynikło, że drugą najbardziej popularną prośbą związaną z ewentualnym pochówkiem było... włożenie do trumny telefonu. Między innymi po to, by w razie czego zadzwonić po pomoc. Takie prośby się zdarzają, oczywiście, i trzeba to uszanować. W większości jednak wydaje mi się, że stoi za tym nie strach, a sentyment. Tak, jak niekiedy bliskim wkłada się do trumny książkę czy namiętnym palaczom – ulubioną paczkę papierosów, tak samo podchodzi się do telefonów. Z medycznego punktu widzenia, w normalnych warunkach, nie ma możliwości, by doszło do pogrzebania za życia. Ostatnie bicie serca nie musi zwiastować śmierci. Zaskakujące odkrycie naukowców Co to znaczy "w normalnych warunkach"? Codziennych. Bo zupełnie z inną sytuacją możemy mieć do czynienia na przykład w przypadku klęsk żywiołowych, kiedy działa się szybko i o błędy dużo łatwiej. Jestem przekonany, że to właśnie pośpiech w minionych wiekach, w dobie epidemii, mógł się przyczynić do tego, że mogło dochodzić do przedwczesnego uznania niektórych chorych za zmarłych. Nad krajem unosiła się ta niewidzialna zaraza i ludzie zauważyli, że szybkie grzebanie zwłok ogranicza jej zasięg, starali się więc zrobić to jak najprędzej. Podobnie było na polach bitew, kiedy mogło się zdarzyć, że ktoś doznał urazu czaszkowo-mózgowego, który spowodował u niego dłużej trwającą utratę przytomności. A że przy niektórych starciach liczba ciężko rannych mogła być liczona w tysiącach, o pomyłkę w stwierdzeniu zgonu nie było trudno. Chirurg nadworny Napoleona Bonaparte podczas jednej z bitew wykonał osobiście tysiąc operacji wyłuszczenia urwanych kończyn górnych w stawie barkowym. W ten sposób ratował życie rannym żołnierzom. Wyobraża sobie pani skalę? Tysiąc operacji przez jednego człowieka! Pośpiech i rozmiar strat w ludziach mógł sprzyjać pomyłkom w stwierdzeniu zgonu. Tak więc nie można wykluczyć, że wtedy mogło się zdarzyć, rzeczywiście, że śmiertelnie ranny, w którym jeszcze tliło się życie, mógł paść ofiarą pospiesznego grzebania... Oczywiście, tylko że Pan nawiązuje wyłącznie do dalekiej przeszłości. Ale i współcześnie, sporadycznie, można trafić na opisy podobnych przypadków. Z rodzimego podwórka – pewien mężczyzna miał podobno zostać już włożony do trumny, po kilku godzinach leżenia pod białym prześcieradłem, w ostatniej jednak chwili ktoś usłyszał, że oddycha. Historia opisana przez tabloid, można więc podejść z przymrużeniem oka, ale jest i kolejna. W 1995 roku w Cambridgeshire żywą kobietę umieszczono podobno w chłodni zakładu pogrzebowego. Znów, na szczęście, ktoś w porę zauważył, że żyje. Skomentuję to jak politycy – nie potwierdzam i nie zaprzeczam. Teoretycznie takie sytuacje są możliwe, ale muszą zaistnieć naprawdę szczególne warunki, które uniemożliwią przeprowadzenie w sposób wystarczający całej procedury medycznej związanej ze stwierdzeniem zgonu. Zobacz również: Śmierć kliniczna – na czym polega i kiedy się ją stwierdza? To znaczy? Przykład bardzo jaskrawy – mamy sytuację, w której ofiara wypadku drogowego, ciężko ranny kierowca, jest zakleszczony w zgniecionej kabinie pojazdu. Dodatkowo do wypadku dochodzi poza miastem, nie ma oświetlenia, jest ciemno. Przyjeżdżają służby ratunkowe, ale okazuje się, że do ofiary nie ma w ogóle dostępu, jest właściwie uwięziona. Sprawdzenie, czy oddycha, czy bije jej serce, jest bardzo utrudnione. Przy tym na głowie kierującego mogą występować rozległe obrażenia sugerujące, że to one są przyczyną śmierci. Taki splot okoliczności może być przyczyną omyłkowego i przedwczesnego uznania takiej osoby za zmarłą. A potem się okazuje, że kiedy ekipa straży pożarnej uwalnia ofiarę, przecinając elementy zmiażdżonego nadwozia, że ten człowiek jednak oddycha. Czym jest śmierć mózgu? Mimo wszystko to sytuacja, kiedy jeszcze można coś zrobić. O sytuacjach, że ktoś obudził się w trumnie w ostatnich latach, Pan nie słyszał? Nie. Myślę nawet, że i przed wiekami w dużej mierze lęk przed przedwczesnym uznaniem osoby żywej za zmarłą wynikał w dużej mierze z obserwacji ekshumacyjnych, chociażby w sytuacji, kiedy zwłoki były przenoszone z jednego cmentarza na drugi. Jeśli przy okazji jakiś grób został otworzony, ludzie, którzy widzieli zmarłego, nierzadko mogli stwierdzić, że jego pozycja nieco się zmieniła. To dawało do myślenia. Może ten człowiek obudził się pod ziemią, usiłował się ratować? Rzeczywiście, do takiej sytuacji doszło na przykład w Poznaniu na początku XIX wieku, kiedy podczas likwidacji cmentarza natrafiono właśnie na zwłoki leżące w nienaturalnej pozycji. Hrabia Edward Raczyński, tamtejszy bogaty ziemianin, tak się wówczas przeraził, że kazał stworzyć hotel dla zwłok, czyli miejsce, w którym trzymano na katafalkach ciała aż do pierwszych oznak rozkładu. Podobno nikt w "hotelu" ostatecznie nie ożył, ale ludzie w tamtych czasach do tego stopnia wierzyli, że to możliwe, że nikogo taka budowla nie dziwiła. To prawda, widok nienaturalnej pozycji zwłok zapewne bardzo działał na wyobraźnię. Oczywiście dziś możemy ten stan łatwo wytłumaczyć. Jak? Kiedy stężenie pośmiertne ustępuje, ciało na powrót staje się wiotkie. A klasyczna pozycja zwłok w trumnie, to ułożenie na wznak, z rękami splecionymi na wysokości piersi. Jeśli do pochówku dochodzi w momencie, kiedy stężenie już ustąpiło, wówczas jest wielce prawdopodobne, że pod wpływem chybotania trumny przy jej wkładaniu do grobu, ręce mogą się rozpleść i bezwładnie opaść na boki ciała. U osób otyłych taka sytuacja jest dodatkowo ułatwiona, bo jeśli dłonie położone są na wystającym brzuchu, to bardzo łatwo pod wpływem siły ciężkości mogą się przemieścić. Kto najczęściej umiera teraz na COVID-19? [WYJAŚNIAMY] Nie bez znaczenia jest również sposób pochówku. Wiemy doskonale, że komory grobowe są kopane z różną starannością. Komora powinna mieć wystarczającą długość, by trumna poziomo i majestatycznie mogła zjechać na jej dno. Niestety czasami się zdarza, może pani zaobserwowała na cmentarzu, że grabarze podczas pogrzebu zaczynają tą zawieszoną na linach trumną robić ekwilibrystyczne ruchy. Trochę się ją unosi, by nogi zawisły wyżej, niż głowa, trochę wycofa, przechyli, gdzieś otrze... Rzeczywiście, nietrudno by ciało straciło wystudiowaną, pieczołowicie ułożoną pozycję. Właśnie. A do tego dochodzi jeszcze jeden, bardzo ważny element, czyli zmiany gnilne. Ludzie nie potrafią sobie uzmysłowić, że ich doczesna powłoka, do której, co trudno się dziwić, są przywiązani, podobnie jak i ja, w tak mało szlachetny sposób wraca do natury. Chcielibyśmy, żeby to następowało w sposób godny, z ludzkiego punktu widzenia. Nic z tego. W zwłokach rozkładających się gromadzą się gazy gnilne we wszystkich jamach ciała. Nie wszędzie to wyraźnie widać, na przykład na klatce piersiowej, bo jest bardzo ciasną przestrzenią, ale na brzuchu już tak, bo jest elastyczny. Wydyma się więc, napina, unosi do góry. W efekcie podnosi i dłonie, których palce wtedy mogą się rozpleść a ręce przemieścić. A dłonie to nie wszystko. Ciekawostką z pogranicza horroru jest to, co rozkład gnilny może zrobić ze zwłokami ciężarnej kobiety. Jeśli została ona pochowana z płodem w jamie macicy, może dojść do tak zwanego porodu trumiennego. Polega on na tym, że zwłoki płodu, pod wpływem ciśnienia gazów w jamie brzusznej, ulega wyciśnięciu na zewnątrz przez drogi rodne. Jeśli przy ekshumacji takich zwłok jest obecny laik, może pomyśleć, że kobieta musiała ożyć i urodzić. Co się dzieje z ciałem po śmierci? [INFOGRAFIKA] Z powodu takich właśnie historii w XVII, XVIII i XIX wieku powstawała cała masa wynalazków, które miały ochronić żywych przed śmiercią po obudzeniu się w grobie. Bodaj najsłynniejszym jest dzwonnica George'a Batesona, za której wymyślenie, między innymi, dostał Order Imperium Brytyjskiego za, jak to określono, zasługi wobec zmarłych. Ta dzwonnica rzeczywiście działała? Oczywiście. Niewielka dzwonnica, stojąca na powierzchni ziemi, dzwoniła, kiedy niedoszły nieboszczyk zaczął się poruszać. Odzyskiwał świadomość, zmieniał pozycję ciała, ciągnął za sznurek, który był przywiązany do jego dłoni lub palca u stopy. Praktyczni Niemcy ulepszyli ten wynalazek w ten sposób, że wiele różnych sznurków zbiegało się w pomieszczeniu dozorcy domu pogrzebowego, gdzie wisiały dzwonki. Gdy któryś zadzwonił, człowiek ten był w stanie jasno określić, kto mógł go wzywać. Czyli rzeczywiście "obudzony zmarły"? Dokładnie. Skazany na karę śmierci przeżył egzekucję. Czy śmiertelny zastrzyk może nie zadziałać? Zastanawiam się, na ile wiara w dzwonnice Batesona nie była powodowana paranoją, która owładnęła ludzi w XIX wieku. Przecież podobno w pewnym momencie gazety zaczęły już wypisywać, że na dziesięć pogrzebów jeden to ten przedwczesny. A przecież wiadomo, że to kompletna bzdura... Tak, to akurat bzdura, ale generalnie myślę, że w wielu przypadkach dzwonnica spełniała swoje zadanie. Gdyby nie działała, zostałaby odnotowana w annałach medycznych tylko jako ciekawostka. Jestem przekonany, że uchroniła sporo osób przed przedwczesnymi pochówkami w tamtych czasach. Dziś nie miałaby racji bytu? Nie, dziś już nie. Obecnie jesteśmy już pewni sposobów stwierdzenia zgonu i jeśli nie zostanie popełniony jakiś kardynalny błąd, nie ma możliwości pochować kogoś za życia. A tak czysto teoretycznie, co człowiek powinien zrobić, gdyby obudził się w trumnie? Trudno powiedzieć, jest tyle uwarunkowań! W najlepszej sytuacji, jeśli mamy teoretyzować, byłby ten, kogo pochowano w grobowcu naziemnym, czyli budynku, w którym trumny kładzie się na półkach lub otwartych niszach. Jest tam zakratowane wejście czy otwarte okna, jest więc przepływ powietrza i być może ktoś przechodzący obok mógłby usłyszeć wołanie o pomoc. W zdecydowanie gorszej sytuacji byłby człowiek pochowany pod ziemią. Nie wiem, czy telefon komórkowy mógłby coś zmienić. Ktoś policzył, że po maksymalnie godzinie kończy się powietrze. Bardzo możliwe, nie spotkałem się z badaniami odnośnie tego, jaka jest cyrkulacja powietrza w trumnie, ale nie da się ukryć, że ziemia uszczelnia wszystko. Nie pomoże więc, że wieko trumny nie jest przykręcane. W takiej sytuacji doszłoby do uduszenia się. Na szczęście są to tylko teoretyczne rozważania. Archiwum prywatne / Własne Na zdjęciu: dr Jerzy Kawecki To może cię zainteresować: Na co najczęściej umierają Polacy? Pierwsze oznaki raka są nietypowe. "75 proc. pacjentek trafia do nas w zaawansowanym stadium" Rak płuca: Polska wśród liderów w liczbie przypadków i liczbie zgonów. Dlaczego? Treści z serwisu mają na celu polepszenie, a nie zastąpienie, kontaktu pomiędzy Użytkownikiem Serwisu a jego lekarzem. Serwis ma z założenia charakter wyłącznie informacyjno-edukacyjny. Przed zastosowaniem się do porad z zakresu wiedzy specjalistycznej, w szczególności medycznych, zawartych w naszym Serwisie należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem. Administrator nie ponosi żadnych konsekwencji wynikających z wykorzystania informacji zawartych w Serwisie. Potrzebujesz konsultacji lekarskiej lub e-recepty? Wejdź na gdzie uzyskasz pomoc online - szybko, bezpiecznie i bez wychodzenia z domu. umieranie Śmierć zgon przedwczesna śmierć śmierć mózgu Był pod respiratorem, teraz namawia do czwartej dawki. "COVID-19 to wyjątkowo wredny sposób umierania" – Karetką jechałem już pod tlenem. W szpitalu była równia pochyła, z każdą dobą gorzej. Nie pamiętam czasu tuż przed intubacją. To dla mnie wciąż czarna dziura –... Paulina Wójtowicz Polskie królowe umierały po cichu Było ich więcej niż królów, a w podręcznikach historii o większości z nich znajdziemy tylko wzmianki. Stały w cieniu mężów, choć niejednokrotnie miały olbrzymi... Paulina Wójtowicz Mała Elizabeth przez sześć dni nie dostawała insuliny. "Święci" modlili się za nią, gdy umierała 8-letnia Elizabeth zmarła przez brak insuliny. Za jej śmierć odpowie dwanaścioro członków sekty — chociaż dziewczynka chorowała na cukrzycę typu 1, przez sześć... Diana Szwajcer Życie z endometriozą to koszmar bólu. "Myślałam, że umieram, jakby ktoś rozdzierał mi brzuch" [LIST DO REDAKCJI] W szpitalu znalazłam się już, gdy po raz drugi w życiu dostałam okres. Miałam wtedy 12 lat. Ból był nie do zniesienia, a pielęgniarki straszyły lewatywą. To był... Umierające dziecko w samochodzie nie będzie krzyczeć. Tak rozpoznasz, nim będzie za późno Kolejne lato i kolejna tragedia z dzieckiem w roli głównej. W Szczecinie zmarł 1,5-letni chłopiec pozostawiony w rozgrzanym aucie. Przebywanie nawet kilkanaście... Paulina Wójtowicz "Byłem świadkiem własnego umierania". Przeszczep wątroby i historia trzech cudów – Przyszedł dzień, kiedy lekarze oświadczyli mamie: "jeśli do jutra nie znajdzie się wątroba na przeszczep, pani syn będzie musiał umrzeć". Co się dzieje w głowie... Monika Mikołajska Trzy razy trafił w niego piorun. "Myślałem, że umieram". Historia ks. Jerzego W sierpniu 2019 r. historią ks. Jerzego Kozłowskiego żyła cała Polska. W wyniku szalejącej burzy po polskiej stronie Tatr zginęły cztery osoby, ponad 160 zostało... Monika Mikołajska O której godzinie umiera najwięcej osób? Nauka zna odpowiedź Myśl o śmierci, która kiedyś nadejdzie, wywołuje strach i wiele obaw. To nieunikniona część życia, której nie da się ustrzec. Chociaż nie wiemy, kiedy nadejdzie,... Eliza Kania Jarosław Kaczyński o pandemii: daliśmy radę, nikt nie umierał na ulicach Prezes Jarosław Kaczyński, podczas konwencji Prawa i Sprawiedliwości, odniósł się do działań rządu podczas pandemii COVID-19. – Stanęliśmy przed czymś... Paulina Wójtowicz Większość osób z tymi nowotworami umiera. Diagnozuje się je też u młodych i zdrowych Śmiertelność spowodowana nowotworami głowy i szyi jest bardzo wysoka. Na 5,5 tys. przypadków diagnozowanych rocznie nawet 3,8 proc. kończy się zgonem pacjenta.... Agnieszka Mazur-Puchała

wystraszyl ja na smierc